Wracam
po przerwie z nowym daniem. Kiedy zobaczyłam to jak było robione zachwyciło
mnie w swojej prostocie, składnikach i tym, że jest tak niesamowicie kolorowe.
Postanowiłam więc spróbować – ciekawość zwyciężyła J
Danie
pochodzi z programu „Rewolucja na talerzu”, przepis na pełną wersję znajdziecie
TUTAJ. Ja oczywiście trochę zmodyfikowałam, ponieważ aktualnie nie było
wszystkich dostępnych składników oraz należało zrobić większą porcję. Program
prowadzony przez Olgę Kwiecińską i Agatę Lewandowską polecam nie tylko osobom
dbającym o linię, ale przede wszystkim tym, którzy lubią dobre gotowanie J
Kurczak
z woka (moja wersja):
2
piersi z kurczaka
5
łyżek sosu sojowego
5
ząbków czosnku
1
łyżka mielonego imbiru
2
średnie marchewki
2
kalarepy
1
papryka czerwona
1
ogórek
1
papryczka chili
Garść
pestek słonecznika
Garść
kiełków lucerny
Pęczek
zielonej pietruszki
Opcjonalnie
makaron lub ryż.
1
łyżka oleju
1
łyżeczka cukru
Pierś
kurczaka kroimy w paseczki. Robimy marynatę mieszając wyciśnięte przez praskę
lub drobno posiekane ząbki czosnku z sosem sojowym i imbirem. Kurczaka wkładamy
do marynaty na minimum pół godziny (im dłużej tym lepiej) i wstawiamy do
lodówki.
Warzywa
kroimy w mniej więcej jednakowej wielkości słupki, będą wtedy ładnie wyglądały
i smażyły się jednakowo.
W
międzyczasie należy przygotować pestki słonecznika, czyli uprażyć je na suchej
patelni. Są gotowe wtedy, gdy są zezłocone, intensywnie pachną i zaczynają „strzelać”
J.
W
woku rozgrzewamy olej i wrzucamy kurczaka. Kiedy już trochę się podsmaży
zsuwamy go na ścianki woka i zaczynamy smażenie warzyw od najtwardszych. Tak
więc najpierw wrzucamy marchewkę i kalarepę. Następnie paprykę a po pewnym
czasie ogórka. Cały czas pilnujemy aby nic się nie przypaliło. Dodajemy
posiekaną papryczkę (w zależności od naszej preferencji ostrości potrawy). Warzywa
posypujemy łyżeczką cukru, który, gdy się skarmelizuje nada potrawie fajnego
smaku. Na sam koniec smażenia dodajemy kiełki lucerny, pestki słonecznika i
posiekaną pietruszkę. Mieszamy i zdejmujemy z gazu. Całość przekładamy na
talerz posypujemy jeszcze pozostałymi pestkami słonecznika i natką.
Tutaj
robiłam wersję z makaronem, ale moim zdaniem najlepiej smakuje bez niczego. Smacznego!
Fantastyczny przepis :)
OdpowiedzUsuń