Jakieś
dwa tygodnie temu wzięło nas na oglądanie filmów. Jednym z naszych wyborów –
jako, że mieliśmy ochotę na filmy pi razy drzwi historyczne – została
amerykańska produkcja z 2010 roku pod tytułem „Mroczna relikwia”. Miało być o
jedenastowiecznych krucjatach itp.
Filmweb pisze:
"Mroczna relikwia" osadzona jest w
początkowym okresie wypraw krzyżowych. Zbrojne wyprawy chrześcijan zostały
zainicjowane na synodzie w Clermont przez papieża Urbana II. Święta Ziemia, rok
1099. Koniec pierwszej krucjaty. Rycerz Sir Gregory (Frain) po czasie gdy
rozpoczął się konflikt prowadził stu ludzi, a teraz zostało ich tylko
dziesięciu. Zakonnik imieniem Sir Robert (Basden) i jego kolega Gregory
odkrywają świętą relikwię - fragment Prawdziwego Krzyża na którym zmarł
Chrystus. Po tym odkryciu wyruszają do Rzymu po to, by przedstawić relikwię
Papieżowi. Po drodze statek, który oni koncesjonują grzęźnie na mieliźnie a
jego załoga jest martwa. Kontynuując swą podróż drogą lądową rycerze spotykają
się z trzema Turkami (jedna kobieta-łucznik i dwóch szermierzy) oraz dwoma
pielgrzymami (dziewczyna imieniem Rebecca (Burton-Hill) i nieznany człowiek).
Pielgrzymi zostają zaatakowani przez bandytów. Rycerze chcąc uratować ich
życie, zabijają wrogów. Sir Gregory i Sir Robert zostali namówieni do brania
udziału w pielgrzymce. Tej samej nocy jeden z pielgrzymów i jeden z rycerzy
ginie. Po tym fakcie Gregory uświadamia sobie, że ciemne moce chcą zniszczyć
relikwię. Musi znaleźć sposób, aby temu zapobiec."
Tak. Szkoda
tylko, że dalsza część filmu nie prezentuje się już tak obiecująco. Jak już
wspomniany wyżej Sir Gregory orientuje się, że ciemne moce postanawiają zniszczyć
relikwię w filmie zaczynają się dziać rzeczy doprawdy śmieszne… Napotkani
zakonnicy stają się wampirami – co sprawiają rzekomo przeklęte litery na
relikwii tworzące napis INRI. Oczywiście nic nie da się z tym zrobić. Nie można
zniszczyć relikwii, przecież jest święta – co z tego, że ludzie giną. Potem wszyscy
po kolei zaczynają umierać lub zostają opętani przez demony a następnie Sir
Gregory oraz piękna nieznajoma pokonują komputerowego szatana wsadzając mu
relikwię do gardła. A teraz bardziej humorystycznie, cały film można streścić w
ten sposób: zrobiliśmy co było do zrobienia na krucjacie, znaleźliśmy relikwię
no to trzeba ją zanieść do papieża. Jednak coś nas po drodze zabija – to chyba przez
tą relikwię. O – pojawił się szatan – nie można go przecież zabić… Po dłuższym
namyśle i wielu próbach okazuje się, że jednak można poprzez wepchnięcie mu
relikwii do gardła. To tyle J
Tematyka krucjat
jest niezwykle ciekawa i doprawdy nie mam pojęcia jak można było stworzyć tak
bardzo nieudany film. Mam wrażenie, że jest to jakaś totalnie niskobudżetowa
produkcja drugiej kategorii. Postacie, które stają się opętane są jakoś
koszmarnie przerobione i wyglądają zupełnie sztucznie. Kiedy nadlatuje plaga
szarańczy rycerze chronią się przed nią w byle jakiej chatce zastawiając
wejście tarczami. Natomiast postać szatana – sama nie wiem jak to skomentować,
gdyż jest to totalnie żenujące – niech już będzie komputerowy ale do jasnej
ciasnej w tym filmie wygląda jak przyklejony ręcznie na plakat z jakimś tam
górskim widoczkiem. Reasumując filmu kompletnie nie polecam – jeden z
najgorszych jakie widziałam w życiu.